Ani go kijem, ani pałką

You are currently viewing Ani go kijem, ani pałką

Sesja nadzwyczajna Rady Miasta Wałcz, zwołana w sprawie śmieci, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Radni nie zgodzili się ani na dopłaty z budżetu do wywozu odpadów, ani na podniesienie stawek dla mieszkańców. Rajcy przesunęli jednak środki w budżecie, co pozwoliło na podpisanie umowy na wywóz śmieci i na razie miastu nie grozi paraliż ani sanitarna katastrofa.

Sesja nadzwyczajna została zwołana na wniosek burmistrza Macieja Żebrowskiego po tym, jak na ostatniej sesji radni nie przyjęli uchwały, zezwalającej na dopłatę z budżetu miasta kwoty, brakującej do zbilansowania umowy na wywóz odpadów. Tym razem oprócz uchwały o dopłacie z budżetu, w porządku obrad znalazł się również projekt uchwały, podnoszącej stawkę opłaty za wywóz odpadów, którą płacą mieszkańcy. Według proponowanej taryfy, każdy mieszkaniec Wałcza płaciłby za wywóz śmieci 39 złotych, czyli o 4 złote więcej, niż obecnie.

  • Na wstępie chciałabym wyrazić oburzenie manipulowaniem opinią publiczną w filmiku, zamieszczonym na portalu społecznościowym – mówi radna Bogusława Towalewska. – Przedstawia się pan w nich jako obrońca mieszkańców. A co pan zrobił, aby obniżyć koszty? Ogłosił pan jeden przetarg w końcówce dopuszczalnego terminu, w którym złożono jedną ofertę, oczywiście z jedną ceną. Miała być współpraca w związku gmin i na obietnicach się skończyło. Mimo obietnic, dalej nie udało się odnaleźć ponad 4 tysięcy mieszkańców, którzy nie złożyli deklaracji śmieciowych, a miał być specjalny program do tego, aby tego dokonać.
  • Mieszkańcy powinni koniecznie obejrzeć sesję – mówiła radna Anna Ogonowska. – Burmistrz na sprzęcie audio-video, kupionym za dziesiątki tysięcy złotych, nagrał spot, w którym obwinia część radnych. Przypomnę, że w październiku apelował pan o podniesienie podatków, bo konieczne są środki na inwestycje. Teraz zabiera pan pieniądze z inwestycji i przeznacza je na dopłaty do odpadów. Raz brakuje 540 tysięcy, w dokumentach 625 tysięcy. Nie wiadomo, ile pieniędzy będzie brakować w 2023 roku. Według danych ze spisu, w mieście Wałcz mieszka 24 tysiące osób, a jedynie 19 tysięcy złożyło deklaracje śmieciowe. Te brakujące 4 tysiące to jest ponad 20 procent mieszkańców. Dlaczego publicznymi pieniędzmi mamy dopłacać do cwaniactwa tych, którzy nie złożyli deklaracji? Przecież 4 tysiące osób to około 800 tysięcy złotych. Wystarczy je znaleźć i nie będzie potrzeby dopłacać z budżetu czy podnosić mieszkańcom stawek. Dlatego zamiast zabawiać się w wytwórnię filmową, może warto wziąć się do pracy?
    Na to zareagowała radna Anna Korzeniewska, która przypomniała, że rynek śmieciowy został podzielony. Na naszym terenie działają właściwie tylko dwie firmy, które najpewniej porozumiały się co do przetargów. Nie można jednak za to obwiniać burmistrza.
  • Pani złośliwość nie zna granic – odniosła się do słów A. Ogonowskiej. – Już myślałam, że kiedy zabrała pani głos, to zabierze pani pieniądze i przeznaczy je na Zaułek Chełmiński. Mówmy o konkretach. Mamy dwie możliwości: albo dopłacimy z budżetu albo będzie trzeba podnieść stawki dla mieszkańców. Podwyżka opłat za śmieci o 4 złote nie będzie dobrze przyjęta, dlatego proponuję jednak zagłosować za dopłatą z budżetu.
  • Przysłuchiwałem się wypowiedzi radnej Towalewskiej – mówił wiceburmistrz Adam Biernacki. – W obecnej sytuacji są one pozbawione podstaw i oderwane od rzeczywistości. Jesteście przeciwko wszystkiemu. A za czym jesteście, tego nie mówicie. Negujecie propozycje burmistrza, nie proponując niczego w zamian. Teraz jest mowa o 4 tysiącach brakujących osób. Mówicie tak, jakby to burmistrz zgubił nagle 4 tysiące osób. A byli oni wcześniej? To jest właśnie hipokryzja.
    Prawda jest taka, że od początku istnienia systemu, czyli od 2012 roku, istniała rozbieżność pomiędzy liczbą mieszkańców a liczbą osób, które złożyły deklaracje. Kiedy burmistrzem była Bogusława Towalewska, różnica również wynosiła około 4 tys osób.
  • Różnica była od początku – mówi burmistrz Maciej Żebrowski. – Udało nam się uszczelnić system i znaleźliśmy dodatkowe 300 – 400 osób. Przeanalizowaliśmy zużycie wody i biorąc średnią niestety wychodzi nam liczba podobna do złożonych deklaracji, czyli około 19 tysięcy. Gdzie są pozostali? To głównie emigracja. Osoby są zameldowane, ale mieszkają poza granicami Polski. Są to również osoby, które z innych powodów przebywają poza Wałczem. Natomiast mam świadomość, że to będzie teraz główny cel ataków radnych, czyli znalezienie mieszkańców, których od początku funkcjonowania systemu nie było.
    Radni dyskutowali również na temat różnic w brakujących kwotach. W filmie burmistrz mówił o brakujących 540 tysiącach złotych, natomiast z dokumentów wynika kwota 625 tysięcy. Wiceburmistrz tłumaczył, że ta druga kwota jest zapisana w budżecie. Miasto uzyskało jednak wyższe wpływy i fizycznie brakuje nieco mniej, czyli 540 tysięcy złotych.
    Dalszy ciąg sesji przyniósł wymianę zdań pomiędzy radnymi popierającymi burmistrza i opozycyjną większością. Spór był chwilami ostry i niepozbawiony personalnych ataków.
  • Od kilkunastu lat ciągle trwa ta sama dyskusja – zauważył radny Andrzej Ksepko. – Tu nie chodzi o cenę śmieci, ale o kampanię wyborczą. Jako radni już sprawiliście to, że przedsiębiorca płaci 6 złotych, a mieszkaniec 35 złotych za śmieci. Mówicie o obniżeniu kosztów, ale na ostatniej sesji podnieśliście limit z 500 do 1000 kilogramów, które każdy może nieodpłatnie oddać na PSZOK. A kto za to zapłaci? Powielacie non stop hasło, że mamy najdroższe śmieci w Polsce. Po pierwsze, nie są najdroższe i najwyższy czas skończyć z tą hipokryzją. Po drugie, kto za to odpowiada? Bo burmistrza za wszystko obwinić się nie da.
    Po zakończeniu dyskusji projekty uchwał zostały poddane pod głosowanie. Jak było do przewidzenia, większością głosów została odrzucona uchwała o dopłacie do wywozu śmieci z budżetu. Podobny los spotkał uchwałę zwiększającą stawkę za wywóz odpadów od mieszkańców do 39 złotych. Radni odrzucili tę uchwałę bez dyskusji.
    Odrzucenie obu projektów uchwał spowodowało dość skomplikowaną sytuację. Zdaniem burmistrza i skarbnika, dotychczas nie było możliwości podpisania umowy na wywóz śmieci. To mogło wymusić na burmistrzu unieważnienie przetargu i rozpisanie nowego. Po pierwsze jednak nie było wiadomo, jak długo to potrwa, a po drugie zachodziła obawa, że cena zaproponowana w nowym przetargu wcale nie będzie niższa. Przeciwnie, wiele wskazywało na to, że może być wyższa. Radni dokonali jednak przesunięć w budżecie, zwiększając plan dochodów, co pozwoliło burmistrzowi na podpisanie umowy.
    To jednak nie rozwiązuje istoty problemu. Uchwałę może bowiem odrzucić nadzór wojewody. Poza tym jest to tylko zwiększenie planu dochodów i nie wiadomo, czy uda się go zrealizować (wiele wskazuje na to, że będzie to trudne do wykonania). Co za tym idzie, konieczna może okazać się dopłata do umowy na wywóz śmieci. A na dopłatę nie ma zgody radnych…
    far
    Sesja nadzwyczajna Rady Miasta Wałcz, zwołana w sprawie śmieci, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Radni nie zgodzili się ani na dopłaty z budżetu do wywozu odpadów, ani na podniesienie stawek dla mieszkańców. Rajcy przesunęli jednak środki w budżecie, co pozwoliło na podpisanie umowy na wywóz śmieci i na razie miastu nie grozi paraliż ani sanitarna katastrofa.

Sesja nadzwyczajna została zwołana na wniosek burmistrza Macieja Żebrowskiego po tym, jak na ostatniej sesji radni nie przyjęli uchwały, zezwalającej na dopłatę z budżetu miasta kwoty, brakującej do zbilansowania umowy na wywóz odpadów. Tym razem oprócz uchwały o dopłacie z budżetu, w porządku obrad znalazł się również projekt uchwały, podnoszącej stawkę opłaty za wywóz odpadów, którą płacą mieszkańcy. Według proponowanej taryfy, każdy mieszkaniec Wałcza płaciłby za wywóz śmieci 39 złotych, czyli o 4 złote więcej, niż obecnie.

  • Na wstępie chciałabym wyrazić oburzenie manipulowaniem opinią publiczną w filmiku, zamieszczonym na portalu społecznościowym – mówi radna Bogusława Towalewska. – Przedstawia się pan w nich jako obrońca mieszkańców. A co pan zrobił, aby obniżyć koszty? Ogłosił pan jeden przetarg w końcówce dopuszczalnego terminu, w którym złożono jedną ofertę, oczywiście z jedną ceną. Miała być współpraca w związku gmin i na obietnicach się skończyło. Mimo obietnic, dalej nie udało się odnaleźć ponad 4 tysięcy mieszkańców, którzy nie złożyli deklaracji śmieciowych, a miał być specjalny program do tego, aby tego dokonać.
  • Mieszkańcy powinni koniecznie obejrzeć sesję – mówiła radna Anna Ogonowska. – Burmistrz na sprzęcie audio-video, kupionym za dziesiątki tysięcy złotych, nagrał spot, w którym obwinia część radnych. Przypomnę, że w październiku apelował pan o podniesienie podatków, bo konieczne są środki na inwestycje. Teraz zabiera pan pieniądze z inwestycji i przeznacza je na dopłaty do odpadów. Raz brakuje 540 tysięcy, w dokumentach 625 tysięcy. Nie wiadomo, ile pieniędzy będzie brakować w 2023 roku. Według danych ze spisu, w mieście Wałcz mieszka 24 tysiące osób, a jedynie 19 tysięcy złożyło deklaracje śmieciowe. Te brakujące 4 tysiące to jest ponad 20 procent mieszkańców. Dlaczego publicznymi pieniędzmi mamy dopłacać do cwaniactwa tych, którzy nie złożyli deklaracji? Przecież 4 tysiące osób to około 800 tysięcy złotych. Wystarczy je znaleźć i nie będzie potrzeby dopłacać z budżetu czy podnosić mieszkańcom stawek. Dlatego zamiast zabawiać się w wytwórnię filmową, może warto wziąć się do pracy?
    Na to zareagowała radna Anna Korzeniewska, która przypomniała, że rynek śmieciowy został podzielony. Na naszym terenie działają właściwie tylko dwie firmy, które najpewniej porozumiały się co do przetargów. Nie można jednak za to obwiniać burmistrza.
  • Pani złośliwość nie zna granic – odniosła się do słów A. Ogonowskiej. – Już myślałam, że kiedy zabrała pani głos, to zabierze pani pieniądze i przeznaczy je na Zaułek Chełmiński. Mówmy o konkretach. Mamy dwie możliwości: albo dopłacimy z budżetu albo będzie trzeba podnieść stawki dla mieszkańców. Podwyżka opłat za śmieci o 4 złote nie będzie dobrze przyjęta, dlatego proponuję jednak zagłosować za dopłatą z budżetu.
  • Przysłuchiwałem się wypowiedzi radnej Towalewskiej – mówił wiceburmistrz Adam Biernacki. – W obecnej sytuacji są one pozbawione podstaw i oderwane od rzeczywistości. Jesteście przeciwko wszystkiemu. A za czym jesteście, tego nie mówicie. Negujecie propozycje burmistrza, nie proponując niczego w zamian. Teraz jest mowa o 4 tysiącach brakujących osób. Mówicie tak, jakby to burmistrz zgubił nagle 4 tysiące osób. A byli oni wcześniej? To jest właśnie hipokryzja.
    Prawda jest taka, że od początku istnienia systemu, czyli od 2012 roku, istniała rozbieżność pomiędzy liczbą mieszkańców a liczbą osób, które złożyły deklaracje. Kiedy burmistrzem była Bogusława Towalewska, różnica również wynosiła około 4 tys osób.
  • Różnica była od początku – mówi burmistrz Maciej Żebrowski. – Udało nam się uszczelnić system i znaleźliśmy dodatkowe 300 – 400 osób. Przeanalizowaliśmy zużycie wody i biorąc średnią niestety wychodzi nam liczba podobna do złożonych deklaracji, czyli około 19 tysięcy. Gdzie są pozostali? To głównie emigracja. Osoby są zameldowane, ale mieszkają poza granicami Polski. Są to również osoby, które z innych powodów przebywają poza Wałczem. Natomiast mam świadomość, że to będzie teraz główny cel ataków radnych, czyli znalezienie mieszkańców, których od początku funkcjonowania systemu nie było.
    Radni dyskutowali również na temat różnic w brakujących kwotach. W filmie burmistrz mówił o brakujących 540 tysiącach złotych, natomiast z dokumentów wynika kwota 625 tysięcy. Wiceburmistrz tłumaczył, że ta druga kwota jest zapisana w budżecie. Miasto uzyskało jednak wyższe wpływy i fizycznie brakuje nieco mniej, czyli 540 tysięcy złotych.
    Dalszy ciąg sesji przyniósł wymianę zdań pomiędzy radnymi popierającymi burmistrza i opozycyjną większością. Spór był chwilami ostry i niepozbawiony personalnych ataków.
  • Od kilkunastu lat ciągle trwa ta sama dyskusja – zauważył radny Andrzej Ksepko. – Tu nie chodzi o cenę śmieci, ale o kampanię wyborczą. Jako radni już sprawiliście to, że przedsiębiorca płaci 6 złotych, a mieszkaniec 35 złotych za śmieci. Mówicie o obniżeniu kosztów, ale na ostatniej sesji podnieśliście limit z 500 do 1000 kilogramów, które każdy może nieodpłatnie oddać na PSZOK. A kto za to zapłaci? Powielacie non stop hasło, że mamy najdroższe śmieci w Polsce. Po pierwsze, nie są najdroższe i najwyższy czas skończyć z tą hipokryzją. Po drugie, kto za to odpowiada? Bo burmistrza za wszystko obwinić się nie da.
    Po zakończeniu dyskusji projekty uchwał zostały poddane pod głosowanie. Jak było do przewidzenia, większością głosów została odrzucona uchwała o dopłacie do wywozu śmieci z budżetu. Podobny los spotkał uchwałę zwiększającą stawkę za wywóz odpadów od mieszkańców do 39 złotych. Radni odrzucili tę uchwałę bez dyskusji.
    Odrzucenie obu projektów uchwał spowodowało dość skomplikowaną sytuację. Zdaniem burmistrza i skarbnika, dotychczas nie było możliwości podpisania umowy na wywóz śmieci. To mogło wymusić na burmistrzu unieważnienie przetargu i rozpisanie nowego. Po pierwsze jednak nie było wiadomo, jak długo to potrwa, a po drugie zachodziła obawa, że cena zaproponowana w nowym przetargu wcale nie będzie niższa. Przeciwnie, wiele wskazywało na to, że może być wyższa. Radni dokonali jednak przesunięć w budżecie, zwiększając plan dochodów, co pozwoliło burmistrzowi na podpisanie umowy.
    To jednak nie rozwiązuje istoty problemu. Uchwałę może bowiem odrzucić nadzór wojewody. Poza tym jest to tylko zwiększenie planu dochodów i nie wiadomo, czy uda się go zrealizować (wiele wskazuje na to, że będzie to trudne do wykonania). Co za tym idzie, konieczna może okazać się dopłata do umowy na wywóz śmieci. A na dopłatę nie ma zgody radnych…
    far