Dlaczego skarbnik Gminy Wałcz nagle zrezygnowała z pracy? Czy w gminnej kasie brakuje pieniędzy, a jeśli tak, to ile? Kto za to odpowiada? Na te pytania będzie musiała odpowiedzieć wałecka Prokuratura Rejonowa.
Sesja Rady Gminy Wałcz, która odbyła się 24
października, przebiegała według sprawdzonego, „hitchcockowskiego”
scenariusza: rozpoczęła się od trzęsienia ziemi, a potem emocje stale
rosły. Już bowiem na początku sesji wójt Jan Matuszewski poprosił o
wprowadzenie do porządku obrad dodatkowego punktu.
– Proszę o
wprowadzenie uchwały o odwołaniu skarbnika gminy Wałcz – oznajmił wójt. W
tym momencie na twarzach radnych pojawiły się konsternacja i całkowite
zaskoczenie. Wójt natomiast dodał: – W dniu wczorajszym, czyli 23
października, pani skarbnik złożyła rezygnację ze stanowiska w trybie
natychmiastowym. Uchwała jest konsekwencją jej decyzji.
– Panie
wójcie, może coś więcej pan powie, dlaczego na dwa miesiące przed
uchwaleniem budżetu odchodzi skarbnik? – dopytywał się radny Ryszard
Kwaśnica. – Ja osobiście jestem całkowicie zaskoczony. Jak to wygląda
pod względem prawnym? Czy jest jakiś okres wypowiedzenia?
– Pani
skarbnik złożyła wypowiedzenie w dniu wczorajszym z trybem
natychmiastowym i de facto od dziś nie jest już pracownikiem gminy –
tłumaczył wójt. – Powodem wypowiedzenia są względy osobiste i tyle mogę
na ten temat powiedzieć. Proszę to uszanować, ale możecie mi wierzyć, że
ta sprawa nie jest prosta również dla mnie.
Drogą nieoficjalną
udało nam się dowiedzieć, że powodem rezygnacji miały być ujawnione
nieprawidłowości. Konkretnie chodzi o wyprowadzenie pieniędzy z kasy
gminy. Po cichu mówi się, że chodzi o 300 tysięcy złotych, a pieniądze
te miała wyprowadzić właśnie skarbnik Gminy.
Więcej na ten temat w Pojezierzu Wałeckim z 30 października.